O Budapeszcie się słyszy, czyta, ogląda, ale uwierzcie mi, że to nie oddaje połowy piękna tego miasta. Chcę stworzyć serię wpisów i wspomnień z tych wakacji, które jeszcze oczywiście trwają. Na każde z miejsc chciałabym poświęcić osobny wpis. Ale do rzeczy. Najpierw chciałabym zacząć od przestrogi dla Was: nigdy, ale to przenigdy nie jedzcie ze znajomymi waszego chłopaka, dziewczyny, narzeczonego, narzeczonej, koleżanki, kolegi, których poznajecie w dniu wyjazdu. A nawet kilka dni przed wyjazdem. Wyjazd za granicę w więcej niż dwie - trzy osoby, powinien być planowany ze znajomymi, o których wiemy więcej niż to jak mają na imię i mogliśmy ich sprawdzić w jakiejś sytuacji. To może popsuć nam nerwy, wypoczynek i jeszcze relacje z osobą, z którą my pojechaliśmy. A więc Budapeszt. Pewnie zastanawiać się o co chodzi z tytułem? Tak naprawdę to nie to miasto było celem naszej podróży. Jednak ze względu na podróż mierzącą sporą ilość kilometrów, mieliśmy tu nocleg i kilka godzin na odkrycie piękna tego miasta. Przygotowałam się na to zwiedzanie, pooglądałam zdjęcia najważniejszych punktów miasta, gdzie warto iść, co zobaczyć, podpatrzyłam mapki, ogarnęłam dojazd z naszego hostelu do centrum miasta. Gdy wjeżdżałam do Budapesztu miałam wrażenie, że jestem tam przynajmniej 10 raz z kolei, mając dobrą pamięć widziałam jakie budynki czy place mijamy, wiedząc nawet jaka wiąże się z nimi historia. I na tym by się to wszystko skończyło. Nie dotarliśmy do miejsc, które są perełką tego miasta. Nie dlatego, że nie trafiliśmy, ale dlatego, że wszyscy w takich sytuacjach są najmądrzejsi i po co się wysilać, skoro na przeciw nas stoi jakaś pożal się kiciu góra. I zamiast zobaczyć Zamek Vajdahunyad, Parament, przewspaniałą Basztę Rybacką, Park Miejski i inne takie, zobaczyliśmy (i tak dużo) : 1. Bazylika św. Stefana - największy kościół w stolicy Węgier, poświęcona pierwszemu królowi Węgier - Stefanowi I 2. Most Łańcuchowy 3. Zamek Budański. Na początku myślałam, że to ta wspaniała Baszta Rybacka, o której przeczytałam jedno zdanie: "nawet gdyby w Budapeszcie była tylko Baszta Rybacka warto byłoby przyjechać". Trochę mi nie pasowała kolejka, którą można było wjechać na górę, ciągle miałam nadzieję, bo wiecie nadzieja matką głupich, no i pyk to jednak nie to, jednak widoki trochę zrekompensowały mi zawód. Patrzcie! Zdradzę Wam, że niesamowicie tęsknię za tym miastem, za klimatem, chciałabym zobaczyć dużo więcej i jeszcze bardziej poczuć atmosferę tego miejsca. Powiem też, że gdybym dostała propozycję pojechania tam nawet dziś, jadę. To miasto zasługuje na to, żeby zobaczyć je setki razy i chyba się nie znudzi. Zachęcam do odwiedzenia tej magicznej stolicy Węgier, tylko pamiętajcie o wygodnych butach!
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Kategorie
Wszystkie
Instagram
Archiwum
Marzec 2018
|